Lenka była dzieckiem, skazanym na amputację. Bez Twojej pomocy nie miałaby dziś nóg… Lekarze chcieli obciąć je naszej córeczce. Udało się zdążyć – Lenka jest w trakcie leczenia, uczy się chodzić! Za nami dwa etapy, dwie trudne walki… Aby jednak zniknęło widmo kalectwa, konieczny jest trzeci etap leczenia. Dzięki niemu Lenka będzie już niemal zupełnie zdrowa… Prosimy, pomóż, ratuj ją! Niech raz na zawsze skończy się jej ból…
Nasza historia to przykład dramatycznej walki o zdrowie dziecka… Walki z bezdusznym systemem i biurokracją. Gdybyśmy się poddali, Lenka byłaby dziś dzieckiem bez nóg, skazanym na wózek inwalidzki. Tymczasem chodzi, biegnie do nas na własnych nóżkach… Ciężko ukryć wtedy łzy. Wypłakaliśmy ich wiele, odkąd dowiedzieliśmy się o jej chorobie. Nie opuszcza nas jednak strach. To ciężki czas dla zbiórek. Jeśli nie zbierzemy na czas pieniędzy na trzeci etap leczenia, wszystko przepadnie…
Byliśmy zwyczajną, żyjącą skromnie rodziną – my i nasz synek. Potem pojawiła się ona, nasza dziewczynka, która okazała się niezwyczajna. Lena urodziła się z brakiem kości piszczelowych - tibal hemimelia. To wada, która przytrafia się raz na milion urodzeń. „Jest problem ze stópkami”, usłyszeliśmy na badaniu USG, a w serca, niczym złowrogi cień, zakradł się wtedy strach. Łudziliśmy się, że to pomyłka. I tak było… Lekarz pomylił się, myśląc, że anomalia dotyczy tylko stóp. Okazało się, że deformacji uległy całe nóżki! Po narodzinach okazało się, że w prawej nóżce Lenki nie ma w ogóle kości piszczelowej, a nóżka prawie o połowę krótsza niż lewa. Obie stópki były końsko-szpotawe, źle ułożone i skręcone do środka.
7 września 2014 roku rozpoczęło się życie Lenki i zaczął nowy wymiar naszego – jako rodziców chorego dziecka. Wkroczyliśmy do świata, wypełnionego zapachem szpitala, strachem oraz przeraźliwą bezradnością. Lekarze sugerowali amputację chorych nóżek Lenki, co nie mieściło nam się w głowie. Mieliśmy pozwolić odciąć dziecku żywą, działającą część ciała i zamienić je na sztuczną - protezę? To absurd. Który rodzic pozwoliłby na coś takiego?!
Gdyby nie Internet, Lenka pewnie nie miałaby już nóg… To w nim znaleźliśmy zdjęcie chłopczyka z Krakowa, Bartusia i artykuł o nim. Pisano, że leci na leczenie do USA do doktora Paleya, światowego specjalisty w zakresie leczenia rzadkich schorzeń ortopedycznych. Weszliśmy na stronę jego kliniki, a tam dziesiątki takich dzieci jak Lena! Dzieci z podobnymi wadami w trakcie leczenia, które stawiały pierwsze kroki, jeździły na rowerkach, hulajnogach, a na końcu stały na własnych, zdrowych nóżkach, niczym nieróżniących się od nóg zwyczajnego człowieka. Zupełnie zdrowe!
Skontaktowaliśmy się z doktorem Paleyem. Powiedział nam, że na 95% postawi Lenkę na nogi, że nasza córeczka będzie funkcjonować tak jak my, będzie chodzić bez ortez, będzie zdrowym, sprawnym dzieckiem! Dostaliśmy plan leczenia. Pierwszy etap miał trwać rok i polegać na rekonstrukcji nóżek Lenki. Miała przejść kilka skomplikowanych operacji na obu nóżkach, nosić specjalne, dopasowane do nich fixatory, wydłużające kości i codziennie mieć rehablitację. Musieliśmy zostawić nasze całe dotychczasowe życie, pracę, dom, rodzinę, przyjaciół i przeprowadzić się za ocean. To było szaleństwo. Ale każdy rodzic wie, że gdy w grę wchodzi zdrowie dziecka, można dla niego nawet oszaleć…
Pierwszy etap leczenia Lenki był refundowany przez NFZ. Lenka przeszła 6 operacji – 4 na prawej nóżce i 2 na lewej. Z dziecka, które miało nie mieć nóg, stała się dzieckiem, które zaczęło chodzić. Gdy wracaliśmy do Polski, przemierzała lotnisko z walizeczką, idąc na własnych nóżkach. Drugi etap leczenia odbył się znacznie szybciej niż planowano na początku, bo Lenka robiła tak niesamowite postępy. Niestety, NFZ wycofał się ze wsparcia. Zrozpaczeni, poprosiliśmy o pomoc, o ratunek… Dzięki tysiącom osób takich jak Ty udało nam się wyjechać do USA i opłacić drugi etap leczenia – Lenka przeszła kolejne 3 operacje.
Przed nami trzeci etap leczenia w USA. Dla jednej z nóżek to etap ostatni – będzie już zdrowa, wyleczona! Drugą nóżkę będzie czekać jeszcze wydłużanie kości. Doktor też ustawi obie stópki w prawidłowej pozycji. Lenka cały czas ma rehabilitację. Czasami, gdy widzimy jej łzy, odwracamy wzrok, by powstrzymać własne. Walka jest trudna, ale wszystko w imię pokonania choroby i zapewnienia córeczce normalnego życia.
Wierzymy, że już niedługo ten koszmar się skończy… Musimy jednak zebrać pieniądze, bo co jej powiemy? Że rodzice nie dali rady, że jej cierpienie poszło na marne? To trudne, że nie możemy liczyć na NFZ – wszystkie siły koncentrujemy na walce o zdrowie córeczki, a teraz jeszcze musimy walczyć o pieniądze… Jesteśmy w stanie poruszyć niebo i ziemię, żeby uratować naszą córeczkę, dlatego błagamy o Twoją pomoc. Jesteśmy już tak blisko celu – tego, by ona była zdrowa.